Administrator |
Administrator |
|
|
Dołączył: 06 Mar 2009 |
Posty: 321 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Skąd: Gdańsk |
|
|
 |
 |
 |
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą - czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie!
C.K. Norwid
Pisać czy nie pisać? Oto jest pytanie!
8 stycznia br. minęła 42 rocznica tragicznej śmierci Zbigniewa Cybulskiego. E mortuum nil nisi bene powiadali starożytni, więc... Ale czy ta maksyma odnosi się do wszystkich bez wyjątku, także do twórców i ludzi sztuki? Czy po ich śmierci wolno czy też nie wolno - lub nie wypada krytykować tylko ich samych, a nie - ich dzieł czy sztuki?
E mortuum nil, nisi bene... O dziełach ich wolno; przecież one nadal żyją jako obrazy, książki, wiersze, rzeźby, kadry filmowe, śpiew czy muzyka zarejestrowane na płytach i taśmach. Żyją, a o żywych - wolno, więc...
Więc nie lubię aktorstwa Zbigniewa Cybulskiego. Nigdy nie lubiłem. A nie lubiłem dlatego, że grał sztucznie, nieprawdziwie, "aktorsko". Jego śmiech był gardłowy, wystudiowany, "aktorski". Jego ciało poruszało się w jakichś dziwnych, nerwowych, nieprawdziwych, kanciastych skurczach. Przewidywalność tych ruchów była przewidywalna. Każdej kobiecie z która odgrywał sceny miłosne obowiązkowo musiał "przejechać" palcami po ustach; czekałem na taki "przejazd" wiedząc, że doczekam się go prędzej, niż później. Ten człowiek grał tak, jak nie zachowują się ludzie w żadnych sytuacjach. Chyba, że grają kogoś innego, niż są i coś innego, niż powinni. Czyli - oszukują. Tak grał Cybulski: oszukiwał, że jest naturalny. Był nieprawdziwy.
"Giuseppe w Warszawie" - ta komedia byłaby doskonała, gdyby zamiast Cybulskiego obsadzono np. Kobielę. Gdyby obsadzono kogokolwiek, tylko nie Jego! Byłoby i wspaniale, i śmiesznie. Bo to był jedyny aktor w tym filmie, który mnie nie dość, że nie śmieszył to wręcz dołował tym nienaturalnym, gardłowym, "Maryśka!" .
Niektórzy powiadają, że za rolę w filmie "Popiół i diament" gotowi są mu odpuścić całość złej gry; quasi-amerykańskość, pozowanie na Jamesa Deana czy Marlona Brando, bo tak genialnie zagrał w scenie palenia spirytusu w "literatkach" a potem - jakże wspaniale konał na wysypisku.
Popiół i diament 1958 reż. A. Wajda
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie! Nie i jeszcze raz - nie! Świat zapamiętał Cybulskiego w scenie w barze nie dla jego aktorskiego kunsztu, tylko dla nieprawdopodobnego patosu samej sceny; patosu porównywalnego z wielkością tych ujęć nagranych przez Eisensteina na odeskich schodach w "Pancerniku Potiomkinie" czy równie niezapomnianych kadrów z wymarszu poborowych na front w "Lecą Żurawie" Michaiła Kałatozowa.
A tamto umieranie na śmietniku? Na wysypisku każdy umiera wspaniale, stanowiąc nieme a jakże czytelne epitafium i - zarazem - memento.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Uwielbiam ten film. Uwielbiam w nim szczególnie Adama Pawlikowskiego i Bogumiła Kobielę, którzy grają po mistrzowsku. Kobiela zdumiewa mnie nadzwyczajnym dramatyzmem; on, aktor stricte komediowy wspiął się na wyżyny w scenie, w której jako sekretarz prezydenta miasta, pijany z gaśnicy polewa uczestników komunistycznej biby.
A Pawlikowski? Cóż - klasa sama w sobie. Gdyby w scenie w której płoną stakany ze spirytusem nie wypowiedział ani jednego słowa, i tak byłby w niej wielki, jak wielki bywał prawie w każdej granej przez siebie roli.
Więc wprawdzie nie poważam gry aktorskiej Zbigniewa Cybulskiego ale rozumiem przyczynę fascynacji Jego Osobą:
"Tadeusz Konwicki o Zbigniewie Cybulskim w "Popiele i Diamencie":
- Nie lubiłem go jako Maćka, ponieważ za bardzo przypominał mi ówczesnych modnych aktorów amerykańskich, że przypomnę Jamesa Deana czy Montgomery'ego Clifta.
[...]Ale mnie, ciurze akowskiemu [ten film] w gardle stawał. Tak, my mieliśmy fasony, szpany, mody. Ale to nie były mody dżinsów, ciemnych okularów, zapalonych kieliszków ze spirytusem, neurastycznych wierzgnięć, historycznych szlochów i krótkotrwałych romansów.
[...] Myśmy byli zgrzebni, szarzy, w pumpach, akuratni, słowni, powściągliwi wobec elit, nieśmiali w uczuciach, gestach i słowach. Myśmy byli po prostu prawdziwi, bo nie odbici jeszcze w lustrze sztuki."
(cyt. za: Marek Haltof, Kino polskie, przeł. Mirosław Przylipiak, Słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2004, s. 35-36)
Jeżeli ktoś po przeczytaniu mojego tekstu pomyśli, że nie znam się na aktorstwie, będzie mieć rację. Podobnie jak ktoś, kto przeczyta i zgodzi się ze mną. De gustibus. Po prostu, dla mnie Zbigniew Cybulski jako aktor żadnym "gustibus" nie był.
Jak dla mnie, Cybulski mistrzowsko zagrał tylko jeden jedyny raz - w "Rękopisie Znalezionym w Saragossie" Wojciecha Hasa. Być może dlatego, że film to kostiumowy, gdzie "aktorstwo" aktora nie tylko nie razi ale jest wręcz niezbędne, a może dlatego, że Zbigniew Cybulski w rzeczywistości był niespełnionym i nieodkrytym talentem sceny, nie filmu? Nie wiem. I już nigdy się nie dowiem. Szkoda!
POPIÓŁ I DIAMENT; 1958
[link widoczny dla zalogowanych]
Reżyseria: Andrzej Wajda
Scenariusz: Jerzy Andrzejewski, Andrzej Wajda
Obsada:
Zbigniew Cybulski (Chełmicki Maciek), Adam Pawlikowski (Andrzej), Ewa Krzyżewska (Krystyna, barmanka w restauracji w hotelu "Monopol"), Wacław Zastrzeżyński (Szczuka, sekretarz wojewódzki PPR), Bogumił Kobiela (J. Drewnowski, sekretarz prezydenta miasta), Jan Ciecierski (portier w hotelu "Monopol"), Stanisław Milski (redaktor Pieniążek), Artur Młodnicki (konferansjer Kotowicz), Halina Kwiatkowska (pułkownikowa Katarzyna Staniewiczowa, szwagierka Szczuki), Ignacy Machowski (major "Florian", dowódca Andrzeja; w czołówce filmu pojawia się określenie roli: "Waga"), Zbigniew Skowroński (Słomka, dyrektor hotelu "Monopol"), Barbara Krafftówna (Stefka, narzeczona Staszka Gawlika; w napisach nazwisko: Kraftówna), Aleksander Sewruk (Święcki, prezydent miasta), Zofia Czerwińska (barmanka Lili) i in.
. |
|