Administrator |
Administrator |
|
|
Dołączył: 06 Mar 2009 |
Posty: 321 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Skąd: Gdańsk |
|
|
 |
 |
 |
|
O kobietach, które chciały pisać
[link widoczny dla zalogowanych]
Październik
31st, 2005
Nie było łatwo sto lat temu i tylko dzięki najnowszym technologiom możemy teraz zdemaskować legendy, obalić mity, odkłamać wygodną wiedzę tamtych lat o kobietach, które pisały. Wgląd do olbrzymiej ilości dokumentów, listów, dzienników intymnych, artykułów gazetowych umożliwił komputer i powstanie prawie sześciuset stronicowej pracy Shari Benstock. Przedstawienie 22 kobiet, które niemal pół wieku towarzyszyły twórczo wielkiemu fermentowi lat międzywojennych, to też bardzo złożona pod względem tematycznym i problemowym współczesna, feministyczna wizja win i wynaturzeń cywilizacyjnych.
Z tego, bądź co bądź, pasjonującego opisu intymności połączonej z plotką i domniemaniem losów kilku nazwisk w Polsce znanych (Gertrude Stein, Colette, Anais Nin), z pisarkami nowo tu poznanymi, które pełniły w opowieści rolę lesbijskiego uwierzytelnienia, wyłania się seks jako pierwotna przyczyna wszystkiego: twórczości, obyczaju i egzystencjalnego wyboru.
Seks budził wstręt polityczny, jałowość prokreacyjna kobiety wstręt obyczajowy. Pogłębiło to femmes damnees (fascynacja demoniczną siłą lesbijską kobiety fatalnej) Baudelair’e i Gomora Prousta. To nie tylko płeć kobieca zdominowana przez mężczyznę próbuje wyzwolić się nowocześnie z umowności kulturowej: motywem pisania jest właśnie homoseksualna odmienność, a nie, jak dotychczas sugerowano, utrudnianie kobiecego pisania przez mężczyzn.
Mimo, że tym kilku nazwiskom w Polsce znanym, o bardzo specyficznej jakości artystycznej (być może, że „Literatura na Świecie” Gertrudy Stein nam nie potrafiła spolszczyć, może się nie da), autorka przypisuje zasługi, o jakich trudno było przypuszczać (lingwistyczne, nie docenione należycie zdobycze Gertrudy Stein), to reszta życiorysów jest, przez absolutną nieznajomość ich twórczości, fascynującą zagadką.
I tak fenomen przyjazdu do Paryża amerykańskich literatek dla wielkiego eksperymentu obyczajowego w czasie rodzącego się modernizmu, początku sztuki XX wieku, do jawności, do swobody, nieosiągalnej w purytańskiej Ameryce, staje się przerabianą lekcją. Kobiety, korzystające z naukowego odkrycia chemicznego sposobu odczytania kilku zaledwie wersów Safony, gdzie można domniemywać o jej jakichkolwiek stosunkach płciowych, uczą się greckiego, zakładają erotyczne komuny, naśladują przedchrześcijańskie rytuały. Lesbos to ledwo zamaskowana pornografia. I nic nie wychodzi, wszystko konwencjonalnie się powtarza: zazdrość, dominacja, monogamia. Podobnie z konwencjonalnością: patriarchalny związek Gertrudy Stein z Alicją B.Toklas, powtarzający małżeński schemat sado-masochistycznego układu, zamienia się pod koniec ich życia jedynie we wzajemną nienawiść. Mimo szczelnej intymności, oko koleżanek pisarek komentuje stale tyjącą Gertrudę, pożerającą Alicję. Związki są różnorodne, od dziewiętnastowiecznych salonów, twierdz kobiecej hegemonii, po kawiarniane przyjemności, aż po całkowitą alienację autsajdera, opisującej śmietniki, więzienia i szpitale.
Nie lepiej jest z twórczością. Funkcja usługowa kobiet wobec męskich geniuszy umiejących z wdziękiem nimi manipulować, a ich tam akurat nie brakowało (Pound, Eliot, Hemingway, Joyce), walka o nich na kobiecych salonach (Gertruda Stein selekcjonowała ich wyłącznie pod kątem przydatności do własnej kariery), to też walka o honoraria, o wpływy, o uznanie. Kobiecy wkład w rozwikłanie zagadki płci to ciągłe deprecjonowanie męskiego oglądu. Collette zupełnie inaczej widzi Gomorę, którą Proust podobno w swoich jedynie fantazjach zakwitających dziewcząt, zniekształcił i w porównaniu z przeżytą Sodomą, zakłamał. Lesbos Collette to nie Proustowska perwersja Gomory, to jedynie sposób kobiecego przetrwania. To też opis pisarzy i pisarek biograficznego cierpienia uwięzionego ciała w innej płci, np. Rolanda Firbanka kobiety w ciele mężczyzny, losu łagodzonego przez alkohol, narkotyki w strachu i tajemnicy. Autorka powołuje się na Georga Pintera dokumentującą upadek Prousta, którego nałóg rozpoczął się miłością „równą sobie”, poprzez platońskie związki do fizycznego uzależnienia od męskich prostytutek.
Okres wojny i narastający komunizm i nazizm, dwie potworności walczące o Europę w dziennikarskich sprawozdaniach są kobiece. To one, swoimi małymi rączkami demaskują na klawiaturze telegrafów i maszyn do pisania intuicyjnie, często korzystając jedynie z wyrazu twarzy Mussoliniego, Hitlera i Franco ich prawdziwe zamierzenia.
Hołd oddany tym kobietom przez autorkę jest wielki i przekonujący. One zakładały wydawnictwa, księgarnie, wspierały ruchy nawet te, których nie lubiły: Kobiety odgrywały w ruchu surrealistów nikłą rolę. Mimo upodobania do niekonwencjonalnego sposobu bycia i chęci szokowania burżujów, surrealiści mieli na temat kobiet poglądy nader konwencjonalne, wręcz tradycjonalne. Żadna poetka czy malarka nie brała udziału w ich działalności ani nie podpisywała ich manifestów. Fascynowały ich burdele i przyjaźnili się z prostytutkami(…)
Niepokojące są jedynie bohaterowie ich powieści i opowiadań bez określonej płci, fantazmaty zmagań z ich określeniem i sformułowaniem. Kobiety lewego brzegu Sekwany, lewego też w sensie pejoratywnym, niestosownego, nieudanego, żyły długo, większość przekroczyła dziewięćdziesiątkę.
[link widoczny dla zalogowanych]
. |
|